Jak się rzeczywiście piszę ich nazwę- nie wiem. To, co w tytule to fonetyczna nazwa pieczywka, o którym dziś chwilka :)
Dzięki wypadowi na Święto Rydza (siup) do Wysowej Zdroju w zeszłą niedzielę w mojej głowie pojawiły się nowe inspiracje. Nie tylko kulinarne, ale i świeże pomysły na dzieciowe rękodzieło, odzież, biżuterię z nutką artyzmu i takie tam ;)
Działam ogólnie ostatnio i bardzo mnie to cieszy :)
Dzięki tej wycieczce oraz temu, że kawałek mojej rodziny, w tym ja, to Lachy Sądeckie, a o lachowskiej kuchni jeszcze nie czytaliście w moim blogu, powstał projekt przedstawienia Wam skrawka kulinarnego świata jakim jest właśnie kuchnia Lachów Sądeckich.
Te podpłomyki będą więc zaczątkiem, mam nadzieję, ciekawej podróży wgłąb grupy etnograficznej z okolic Kotliny Sądeckiej.
Ich historię i pewne fakty postaram się przybliżyć Wam, w telegraficznym skrócie, jak tylko odeśpię uroczystości wszelakie.
Składniki:
- mąka;
- letnia woda;
- sól;
- soda oczyszczona.
Mąkę (ja użyłam ok. 200g) wysypujemy na stolnicę, dodajemy dużą szczyptę soli (czyli pewnie ok. pół łyżeczki na te 200g mąki), tak samą dużą szczyptę sody, a następnie dodajemy tyle wody, aby po wyrobieniu ciasto miało konsystencję ciasta na pierogi.
Z czynności najtrudniejszych to byłoby na tyle :)
Rozwałkowujemy ciasto na placek grubości ok 0.5 cm i albo smażymy na suchej patelni w całości, albo wykrawamy małe podpłomyczki i wrzucamy również na suchą patelnie.
Na maleńkim ogniu smażymy podpłomyki z obu stron uważając, żeby nie przypalić, ale na tyle długo, aby były w środku dosmażone.
Gotowe prołziaki są dość puchate i mają brązowe plamki na powierzchniach z obu stron.
Voilà!!!
Takie chlebki można serwować z różnymi dodatkami, np. sosem czosnkowym (PYCHA!!!), dziś jednak powstały jako dodatek do porannej kawy, w takim przypadku najlepiej smakują z domowej roboty dżemem :D
Próbujcie i dajcie znać jak Wam smakuje :)
Wielkie pole do popisu macie w miejscu Komentarze :)
Smacznego!
Uwaga! Moja matula dokopała się do całkiem oryginalnego przepisu, według którego prołziaki robiła moja śp. babcia, Laszka.
Zamiast wody babcia dodawała zsiadłe mleko i proporcje wyglądały mniej więcej tak:
Uwaga! Moja matula dokopała się do całkiem oryginalnego przepisu, według którego prołziaki robiła moja śp. babcia, Laszka.
Zamiast wody babcia dodawała zsiadłe mleko i proporcje wyglądały mniej więcej tak:
- pól kilo mąki;
- szklanka zsiadłego mleka;
- łyżeczka sody oczyszczonej;
- pół łyżeczki soli.
Ten przepis niewiele ma wspólnego z prouziokami czy proziokami.Chyba tyle tylko ze łączy ich spulchniacz w postaci sody oczyszczonej.Moze nawet bardziej łączy sięz podpłomykami z dodatkiem sody.
OdpowiedzUsuńW Galicji a na Podkarpaciu szczególnie do sody lubiany byl dodatek kwaśnego mleka a nie wody.Wydaje mi się to o tyle istotne żę połączenie kwaśnego i sody dodawały dodatkowego efektu spulchniającego.Gospodynie ten rodzaj podpłomyków robiły gdy miedzy jednym wypiekiem chleba a drugim brakowało go.Na codzien był dodatkg tylko soli ale na świąteczne śniadanie do pieczenia dodawało sie cukier.Taki placuch z dodatkiem własnego solonego (!) masła mam smak do dziś.
Jestem z Łódzkiego i znam ten wypiek jako placki na sodce .Oryginalnie pieczone były na blacie kuchni węglowej .Zarabiane były wodą .Bardziej bogate ,były z dodatkiem jajka i smażone na patelni .Ale to już nie to co takie prosto z kuchni lekko umączone ,umorusane i jedzone ze szklanką zimnego mleka .
UsuńJeśli chodzi o różniecę w składnikach (zsiadłe mleko zamiast wody) to rzeczywiście tak stanowi oryginalny przepis, co zostało zaznaczone kursywą poniżej całego przepisu i zdjęć. Moi śp. Babcia i Dziadek, byli Lachami z krwii i kości, pokolenia wstecz, lachowska scheda po nich nadal pielęgnowana jest w kuchni zarówno moich rodziców jak i mojej. Przepis z użyciem wody uzyskałam na jednym z kulinarnych festiwal w Beskidzie Niskim, co może jest przyczyną zmiany składników czy też proporcji. Warto próbować :) Smacznego!
OdpowiedzUsuńPamiętam ten smak dzieciństwa w Gorlicach.Chyba zrobię jutro...mniam
OdpowiedzUsuń