poniedziałek, 15 lipca 2013

Dożywianie matki karmiącej, odcinek II...

... czyli korzystamy z oferty lata 2013 :)

Znów naszło nas na słodkie z tym, że teraz to typowo deserowo. Owoce w formie surowej, niesezonowe, nadal mamy w menu w bliżej nieokreślonej przyszłości, ale jaki teraz wysyp pysznych czarnych, czerwonych, zielonych kuleczek? :) 
Porzeczki, bo o nich mowa, zakrólowały na naszym stole w dwóch wersjach.
W pierwszej zapożyczymy również przepis na moją wersje lajt serka mascrapone, o którym mowa tutaj (siup).

Najpierw jednak o doskonałości owocu jakim jest czarna porzeczka.
Porzeczki rosną na świecie od zawsze. Oczywista sprawa. Jednak dość niedawno, bo dopiero w XVI wieku, zaczęto doceniać ten owoc zarówno pod względem kulinarnym, jak i leczniczym.

Czarna porzeczka (poza tym, że wyśmienita!) jest bowiem źródłem:
  •  witamin z grupy B,
  • prowitaminy A,
  • biotyny i
  • kwasu foliowego oraz

wielu pierwiastków:
  • potasu,
  • żelaza,
  • wapnia,
  • magnezu.

Zawiera także mikroelementy rzadko spotykane, takie jak 
  • bor,
  • mangan czy 
  • jod.

Owoce czarnej porzeczki bogate są ponadto w cenne  
  • kwasy organiczne,  
  • olejki eteryczne, które pobudzają apetyt i wspomagają wydzielanie soków trawiennych, 
  • garbniki, które wykazują działanie przeciwzapalnie i ściągające na błony śluzowe żołądka i jelit, a także hamują rozwój drobnoustrojów przewodu pokarmowego, wspomagają więc leczenie nieżytów żołądka, biegunek i kolek,
  • pektyny.

Czarne kuleczki zawierają również przeciwnowotworowy karotenoid luteinę.

Połączenie witaminy C oraz P (czyli rutyny) to genialne naturalne zestawienie, ponieważ to właśnie rutyna wspomaga wchłanianie witaminy C, której tak dużo, bo średnio aż 200 mg% (od 50 do nawet 400 mg% w zależności od klimatu), jest w owocach czarnej porzeczki.
Rutyna występuję też w zdumiewających ilościach: średnio 500 mg%.
Czarna porzeczka dostarcza więc aż cztery razy więcej dobrze przyswajalnej witaminy C niż ustalona norma spożycia dla osoby dorosłej.

Co prawda latem nie jesteśmy przeważnie narażeni na choroby zakaźne, ale w okresach wzmożonej zachorowalności na owe schorzenia czarna porzeczka przyjdzie nam z pomocą wraz ze swoimi fitoncydami, które hamują rozwój bakterii, wirusów i grzybów.

Owoce oraz liście czarnej porzeczki oczyszczają organizm z toksyn, wspomagają leczenie wątroby i nerek- pobudzają przesączanie w kłębkach nerkowych i jednocześnie hamują wchłanianie zwrotne w cewkach. Są więc skuteczne podczas leczenia kamicy moczowej i nieżytów pęcherza moczowego.

Kwasy owocowe zawierają taninę o działaniu przeciwzapalnym, zaleca się więc spożywanie tych owoców w stanach zapalnych jamy ustnej, gardła, podczas anginy, chrypki czy kaszlu.

Ponadto wyciąg z liści czarnej porzeczki korzystnie wpływa na naczynia krwionośne, poprawia krążenie i czynność serca, obniża ciśnienie krwi przez co chroni mięsień sercowy i zmniejsza obrzęki.

Czarna porzeczka wspomoże również zwalczanie migreny, dny, otosklerozy czy chorób gośćcowych.
A teraz...


Tatra porzeczkowa 



Do zrobienia ciasta potrzebujemy:
  • 1 i 1/2 szklanki mąki pszennej pełnoziarnistej;
  • 1/2 szklanki mąki kukurydzianej;
  • 1 łyżka cukru (u mnie trzcinowy);
  • 1/2 łyżeczki soli;
  • 10- 12 g zimnego masła;
  • 7- 8 łyżek lodowatej wody;

Aby przygotować wierzch niezbędne będą:
  • czarne porzeczki, ok. 700 g;
  • serek mascrapone w wersji lajt (przepis jeszcze raz tutaj: siup);
  • 1 szklanka cukru (u mnie znów trzcinowy).

Zrób ciasto: wymieszaj w misce obie mąki z cukrem i solą.  
Masło pokrój na kawałeczki i dodaj do ciasta
Wyrób kruszonkę, skrop ją lodowatą wodą i zagnieć (najlepiej widelcem, aby nie było kontaktu z ciepłymi dłońmi). Trzeba to robić bardzo szybko, ponieważ zbyt długo wyrabiane ciasto stwardnieje i nie będzie kruche. 
Zawiń ciasto w folię i wstaw do lodówki na min. 1 godzinę, maksymalnie jednak na 12 godzin. 
Włącz piekarnik ustawiając 175° C, a w czasie jego nagrzewania 
przygotuj wierzch: porzeczki opłucz, następnie dokładnie przebież wybierając wszystkie ogonki i listeczki (żmudna robota!), 
przygotuj serek mascrapone w wersji lajt.
Po min. godzinie ciasto wyjmij z lodówki i wyłóż na formę do tarty rozprowadzając tak, aby wszędzie było jednakowej grubości. 
Podpiecz przez ok. 10 minut, następnie pokryj serkiem mascrapone w wersji lajt oraz porzeczkami. Całość posyp cukrem, wstaw z powrotem do piekarnika i piecz ok 10 minut.
I zjadaj ile wlezie!!!!!
Smacznego :)

Jeśli zostało Wam trochę porzeczek możecie przygotować coś, co z pewnością ucieszy Wasze podniebienia, dostarczy wszystkich wartościowych składników, dzięki niezmienionej formie, a już na pewno orzeźwi w wyjątkowy sposób.

 

Smoothie czarno- porzeczkowe




Co potrzeba? Na dwie porcje:
  • ok. 200g czarnych porzeczek;
  • 100 ml mleka;
  • kilka listków świeżej mięty + te do ozdobienia;
  • 4 duże kostki lodu;
  • i CUKIER, o którym zapomniałam wspomnieć ostatnio :D Ok. 5 łyżeczek trzcinowego.
Co robimy? Wrzucamy wszystkie składniki do pojemnika od blendera lub innego robota miksującego i miksujemy do uzyskania jednolitej czerwonej pianki z drobinkami porzeczek i mięty. Ot co. Jedyne co pozostaje to przelać smoothie do jakiejś ładnej lampki lub literatki i delektować się najpierw wyglądem, później smakiem i orzeźwieniem!

sobota, 13 lipca 2013

Dożywianie matki karmiącej, odcinek I...

... czyli:

Jabłka z twarożkiem na gorąco

Po zaskakująco rozciągniętej w czasie wizycie w szpitalu jestem z powrotem w domu. Z małym (2780 gramów) nadbagażem :)




Obecnie tenże Kolega Brokuła waży o kilogram więcej i ma o ponad połowę mniej włosów, tak dużo czasu zajęło mi bowiem zebranie się do napisania tego posta... Czy to przez to, jak mówi powszechna opinia publiczna, że dziecko odwraca świat do góry nogami? Cóż... moja kuchnia nadal ma sufit na geograficznej północy, a podłogę na południu więc chyba nie w tym rzecz. Tak naprawdę, serio, między nami, szczerze- zwyczajnie mi się nie chciało... Cóż będę ukrywać, wykłamywać się, wplątywać w to Syna... Ogarnęło mnie poporodowe niechciejstwo, odwróciły się troszkę priorytety i, każda matka mnie w tym miejscu zrozumie, wolałam poświęcać czas wolny na wpatrywanie się w zmieniającą się jak w kalejdoskopie twarz mojego pierworodnego Syna :)
I dziś, nie to, że już mi się to znudziło, O NIE, ale postanowiłam podzielić się wreszcie z Wami wiedzą, którą posiadłam, będąc jeszcze w szpitalu.
Wiedzą o diecie matki karmiącej. Może komuś się przyda?
Zasięgnęłam opinii pani magister pielęgniarstwa, która zrobiła doktorat właśnie z karmienia piersią. Spędziła trochę czasu w Niemczech, napisała kilka niemieckojęzycznych artykułów i może też dlatego jej ufam jeśli chodzi o sprawy żywieniowe dotyczące matek karmiących. Poza tym to, co usłyszałam, zgadza się z moim widzeniem tego tematu.
Czego się dowiedziałam?
(Zahaczamy o dietę wege więc będzie o bezmięsnych frykasach.)

Pokrótce:
  • jedz wszystko, co aktualnie pojawia się na polach, łąkach, straganach- SEZONOWO, wyszorowane i opłukane pod gorącą wodą;
    w pierwszym miesiącu
    ogranicz spożywanie surowych warzyw i owoców do zera;
  • wprowadzaj nowy produkt co 3 do 5 dni i patrz na reakcję dziecka- niektóre dzieci reagują na kapuchę z grzybami i frytki jak marzenie, inne po kawałeczku ogórka będą płakać i żalić się na kolkę czy zatwardzenia;
  • jeśli chodzi o strączki- można jeść w każdych ilościach jest jednak jeden warunek- muszą być gotowane i serwowane bez tłuszczu, strączki "potraktowane" tłuszczem wzdymają;
  •  nabiał spożywaj w rozsądnych ilościach i najlepiej przetworzony- jogurty naturalne, twarogi itd. Mleko krowie uczula i może powodować skazę białkową więc nie można z nim przeginać. Nie jedząc jednak mięsa MUSIMY dostarczyć swojemu organizmowi wapń, na który jest dużo większe zapotrzebowanie podczas karmienia piersią.

  • CZEGO NIE WOLNO?
    Truskawek i owoców o dużych pestkach- brzoskwiń, moreli, śliw- one uczulają więc je musimy sobie odpuścić. Z tych samych względów musimy też odstawić orzechy.
    Oczywiście na wszystko przyjdzie pora jak nasza Malizna troszkę podrośnie.
  • Z CZYM NALEŻY UWAŻAĆ?
    Z owocami, których okres wegetacji przypada na inna porę roku niż obecna, a jednak możemy znaleźć je na rynku, np. jabłka. Jako, że jeszcze nie ma nowych, są tylko z poprzedniej jesieni, niech nie zmyli Was ich wygląd- są naszprycowane "przetrwalnikami", oblepione azotanami i to SZKODZI naszemu Oseskowi, bo przechodzi do mleka. Wystarczy jednak takie jabłka (czy inne podobne owoce) poddać działaniu temperatury i azotany ulatują w siną dal- możemy spokojnie pałaszować :)
    Uważać trzeba również z warzywami kapustnymi- kalafior, brokuły, kapusta, ponieważ mają one działanie mocno wzdymające i potrawami ciężkostrawnymi- tłustymi, smażonymi.
    Zioła i przyprawy typu- rozmaryn, tymianek, cząber, czosnek mogą zmieniać smak mleka i Kruszyna może ogłosić strajk głodowy odmawiając spożywania naszego mleka.

    Do diety dołóżmy jeszcze pozytywne nastawienie na luz i w ten sposób gwarantujemy naszym Oseskom SZCZĘŚLIWE MLEKO :)
    Mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam. W razie czego proszę zapytywać :)

    Wykorzystując wyżej opisaną wiedzę rozpoczęłam eksperymentowanie z potrawami, którymi mogę delektować się bez obaw w "moim obecnym stanie" ;)
    Zacznę od potrawy na słodko, którą można serwować zarówno jako śniadanie, kolacje jak i deser.




    Potrzebujemy:
    • kilku dość twardych jabłek (np. reneta);
    • kostkę chudego twarogu (200 g);
    • cukier wanilinowy;
    • jogurt bałkański- 2 łyżki;
    • mleko- również 2 łyżki;
    • świeżo zmielony cynamon.

    Jabłka myjemy z użyciem detergentu (płyn do mycia naczyń) i dokładnie płuczemy pod gorącą wodą. Odkrawamy "przykrywki" i za pomocą łyżeczki do herbaty wydrążamy gniazda nasienne.
    Twaróg rozdrabniamy i wrzucamy do naczynia, w którym będziemy go miksować za pomocą blendera razem z cukrem wanilinowym, dwiema łyżkami jogurtu bałkańskiego i dwiema łyżkami mleka. W ten sposób powstaje nam moja wersja lajt serka mascrapone ;) Serkiem tym napełniamy wnętrza jabłek uprzednio obsypane cynamonem.
    Przykrywamy wierzchami i wstawiamy do nagrzanego do 170° C pieca na ok. 20 minut.
    Do serka można oczywiście dodać rodzynek, żurawiny czy innych bakalii, które lubicie, ja podałam wersję podstawową.


    A w środku...


    Smacznego :)